Ten wpis to czwarta część z cyklu Moje przygody ze stopami i barefootami. Jeżeli chcesz przeczytać wcześniejsze, to tutaj znajdziesz pierwszy, drugi (nowe doznania), trzeci (prawidłowe ustawienie stóp)
Na końcu wpisu znajdziesz propozycje ćwiczeń na stopy i stawy skokowe.
Przyznam szczerze, że przez parę lat zastanawiałam się nad kupieniem pierwszych butów minimalistycznych. Zniechęcał mnie to, że w większości na co dzień chodzę po twardych nawierzchniach typu chodnik. Wiele razy, że chodzenie na boso jest zdrowe, ale tylko po naturalnych powierzchniach i tu zawsze padały przykłady trawy i piasku. Nigdy głębiej nie wnikałam w to, dlaczego nie należy chodzić boso po twardych powierzchniach i że przecież w naturze nie występują jedynie miękkie nawierzchnie. Tyle razy to słyszałam, że sama zaczęłam tak samo powtarzać innym.
Na szczęście przyszedł czas, kiedy zaczęłam intensywniej się zagłębiać w budowę i pracę stóp. Im bardziej się temu przyglądałam, tym bardziej nie rozumiałam zaleceń, żeby po twardych nawierzchniach chodzić tylko w butach, a najlepiej z grubą, amortyzującą podeszwą.
Stopy, to prawdziwy inżynierski majstersztyk. Przy prawidłowej pracy zapewniają odpowiednią amortyzację. Natomiast mogą pracować jedynie na boso lub w barefootach! W pozostałych butach stopa jest niczym uwięziona w gipsie, ściśnięta i nie ma możliwości pracy mięśni, ani zachowania prawidłowej pozycji czyli traci wszystko, co umożliwia amortyzację. Więc jak jest w gipsie, to owszem potrzebuje mocno amortyzujący gips.
No i przecież w naturze tez występują twarde powierzchnie jak na przykład kamienie, więc nasze ciała powinny by na nie odpowiednio przygotowane.
Muszę przyznać, że pierwsze barefooty kupiłam właśnie między innymi z tej ciekawości, jak to będzie chodzić w nich po chodnikach. I zostałam mocno zaskoczona.
To co pierwsze zauważyłam, to fakt, że mocno uderzam piętą o podłoże w trakcie chodzenia. I owszem na miękkich powierzchniach wcale mi to nie przeszkadzało. Tak samo chodząc w butach z grubą podeszwą i mocną amortyzacją. Ba! Ja nawet nie zauważałam w takich butach, że chodzę nieprawidłowo. Jednak wystarczyło założyć barefooty, żeby odczuć jak źle stawiam stopy.
I przyznaję, że pierwsze tygodnie chodzenia w butach minimalistycznych, to pierwsze była nauka uważności i delikatności przy każdym kroku, ponieważ jeżeli uciekałam myślami, to nawykowo tak mocno waliłam piętą o podłoże, że aż mi dudniło w głowie.
No i nieźle się naszukałam przyczyny, dlaczego mam tak złe nawyki ruchowe podczas chodzenia.
Wyniki poszukiwań były dla mnie szokujące, a mianowicie brak amortyzacji i sprężystości w stawach kolanowych i biodrowych. Lata chodzenia w nieodpowiednich butach usztywniły najpierw stopy i stawy skokowe, a później w ślad za nimi poszły kolana i biodra.
Na szczęście jak zaczęłam pracować stopami, uelastyczniać stawy skokowe, to również kolana i biodra zaczęły pracować prawidłowo, choć przyznaję, że nie była to szybka droga. Jednak warta poświęcenia, ponieważ w konsekwencji kolano, które miałam operowane ponad 20 lat temu, zaczęło pracować prawidłowo i już nie mam problemu z wieloma ćwiczeniami, w których wcześniej dawało o sobie znać. Tak samo biodro, które było wielokrotnie kontuzjowane, nareszcie zaczęło pracować tak, jak powinno i znacząco zmniejszyły się dolegliwości bólowe tego stawu.
Przyznam, że te doświadczenia sprawiły, że zaczęłam dużo uważniej przyglądać się najpierw ludziom na ulicy: i rzeczywiście znacząca większość również uderza mocno piętą o podłoże, jak i chodzi z sztywnością w kolanach i biodrach.
Następnie zaczęłam się przyglądać uważniej amortyzacji stóp, stawów skokowych, kolanowych i biodrowych, klientów podczas treningów (ćwiczenia bez butów). I rzeczywiście, jeżeli zadba się o prawidłową amortyzację stóp, ale nie pochodzącą z butów tylko z pracy mięśni, to cała dolna część ciała zaczyna pracuje prawidłowo i dużo łatwiej o dobrą stabilizację kolan i bioder. Niestety jest to niemożliwe chodząc czy ćwicząc w zwykłych butach.
Pamiętajmy, że chodząc z mocno amortyzujących butach przestajemy w ogóle zwracać uwagę na to jak chodzimy, ponieważ nie odczuwamy złych nawyków, a to niesie konsekwencje, w postaci usztywnienia, obciążenia i ostatecznie zwyrodnień zarówno kolan, jak i bioder.
Cytując Kelly’ego Starrett’a odnośnie osób biegających z pięty : “mogę Wam zagwarantować, że gdyby temu biegaczowi zdjąć buty i kazać przebiec 100 metrów po chodniku, bieganie z pięty zniknęłoby jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.”
Oczywiście chodzimy od pięty, ale nie waląc nią o podłodze, ale przesłanie pozostaje to samo: chodź na boso lub załóż barefooty, a szybko nauczysz się prawidłowej biomechaniki chodu, chodząc po chodnikach.
Podsumowując: posiadamy skomplikowane mechanizmy zarówno w stopie, jak i w stawach skokowych, kolanowych i biodrowych, dające nam odpowiednią amortyzację, również kiedy chodzimy po twardych nawierzchniach. Niestety ubierając buty z grubą podeszwą, blokujemy wszystkie mechanizmy amortyzujące występujące w ciele. W zamian dajemy amortyzację z zewnątrz, w butach, która dodatkowo sprawia, że nie czujemy kiedy chodzimy nieprawidłowo usztywniając i obciążając stawy.
Jeżeli planujesz zakup barefootów, to gorąco polecam polskie Magical Shoes* Sama chodzę tylko w butach tej firmy.
Jeżeli chcesz zadbać o dobrą amortyzację stóp, to proponuję dwa ćwiczenia:
- Skacz na skakance na boso, lądując na śródstopiu (poduszka na podeszwie poniżej palców), pilnując, żeby nie usztywniać kolan i bioder. Spróbuj podskakiwać jak najbardziej sprężyście i lądować również na luźnych stawach.
- Stań boso na zrolowanym kocu pozostawiając luźne kolana i biodra. Pozwól na dynamiczne utrzymywanie i tracenie równowagi. Spróbuj nie spinać palców u stóp, stóp, kostek, kolan, ani bioder. Stój tak ok. minuty. Ćwiczenie wykonuj codziennie.
*link do strony Magical Shoes jest linkiem afiliacyjnym. Jednak przyznaję szczerze, że polecałam te buty również wcześniej, zanim zaczęli mi za nie płacić 😉