Poznanie, a przede wszystkim zrozumienie teorii poliwagalnej zmieniło wiele zarówno w moim życiu, jak w pracy, w zrozumieniu innych. Dlatego też chciałabym się podzielić również z Tobą moją wiedzą i doświadczeniem w tym zakresie. Dziś zaczniemy od podstaw. O czym mówi teoria poliwagalna.
W szkole uczono mnie, że autonomiczny układ nerwowy dzieli się na dwie części: współczulną (sympatyczną) i przywspółczulną (parasympatyczną), które są antagonistyczne względem siebie.
Pamiętam z biologii, że układ współczulny włącza się w trakcie stresu. Wydziela się kortyzol, puls przyspiesza, wzrasta ciśnienie krwi, organizm przygotowuje się do reakcji typu walka/ucieczka. Natomiast układ przywspółczulny, którego jednym z głównych nerwów jest nerw błędny, aktywuje się kiedy odpoczywamy i pomaga w regeneracji organizmu.
Natomiast Stephen Porges odkrył, że nerw błędny ma dwie części, a ponieważ po angielsku nazywa się vagus nerve stąd Teoria poliwagalna.
I tak gałazka brzuszna nerwu błędnego aktywuje się w bezpiecznym środowisku. Ten stan sprzyja nie tylko zdrowiu, rozwojowi i regeneracji organizmu, ale i nawiązywaniu relacji. Często ten stan nazywany jest zaangażowaniem społecznym. Mi zawsze kojarzy się z leżeniem na górskiej polanie, ze słońcem ogrzewającym mi twarz. Taki stan, kiedy można się prawdziwie rozluźnić. Zarówno umysł, jak i ciało.
Natomiast gałązka grzbietowa jest aktywowana w sytuacji zagrożenia życia i wywołuje mechanizmy obronne. Reakcję zamknięcia (zawieszenia) czyli zamrożenia, dysocjacji. Niektórzy w momencie zagrożenia życia działają na automacie, jakby mózg się wyłaczył, a ciało robi wyuczone ruchy. Niektórzy zastygają niczym słup soli, nie mogąc ani się ruszyć, ani wydać żadnego dźwięku. Oczywiście możemy mieć i taką i taką reakcję w zależności od sytuacji.
Układ współczulny pozostaje bez zmian. Jest aktywowany w odpowiedzi na sytuację niebezpieczeństwa i odznacza się reakcją typu walka/ucieczka. Te reakcje kojarzą mi się przede wszystkim z zachowaniami w pracy. Wiele osób stres w pracy mobilizuje i walcząc usuwają wszystkie przeszkody. Inni wolą usunąć przeszkody przez ucieczkę od nich i na przykład odkładaniem wszystkiego na ostatnią chwilę. Choć tak naprawdę najczęściej najpierw próbujemy usunąć niebezpieczeńtwo uciekając, a jeśli nie ma takiej możliwości, to walcząc z nim.
Odkrycie Pana Porgesa sprawiło, że łatwiej jest zrozumieć m.in. depresję czy momenty kiedy w trudnej sytuacji zastygamy nie mogąc wykonać ruchu, czy odejmuje nam mowę. Tak wyglądają mechanizmy obronne, kiedy aktywna jest część grzebiotowa nerwu błędnego.
Zdrowy układ nerwowy płynnie przechodzi przez poszczególne części, adekwatnie do zastanych sytuacji.
I tu powstaje pytanie: co decyduje o tym, kiedy uznajemy dane zdarzenie za niebiezpieczeństwo, a kiedy za zagrożenie życia?
Są to przede wszystkim nieświadome reakcje, za które najczęściej odpowiedzialne są nasze wcześniejsze doświadczenia. Wyjaśnię to na przykładzie:
Kiedyś w gabinecie wywiązała się rozmowa na temat spotkań z dzikami w lesie. Moja rozmówczyni opowiadała, że widząc dzika uciekała tak szybko, jak chyba nigdy w życiu. Natomiast moje ciało podczas spotkania z maciorą z młodymi zareagowało zamrożeniem – usztywnieniem ciała. Nie byłam w stanie wyknać żadnego ruchu.
Mój układ nerwowy uznał to spotkanie za zagrożenie życia zapewne z powodu wielu historii, które słyszałam w dzieciństwie, jak to maciora potrafi rzucić się na człowieka. Dlatego też została aktywowana gałazka grzbietowa nerwu błędnego, wprawiając mnie w znieruchomienie.
Natomiast kobieta z którą rozmawiałam nie miała żadnych wcześniejszych doświadczeń z dzikami, ani nie słyszała o nich nic tak strasznego jak ja, więc jej układ nerwowy uznał to spotkanie jako niebezpieczeństwo, aktywował część współczulną i włączył ucieczkę.
Jedno jednak się zgadzało w naszych opowieściach. Obydwie po znalezieniu się w bezpiecznym miejscu zaczęłyśmy się trząść. Oznacza to, że uruchomiły się drżenia neurogeniczne, które “upuściły” napięcie z ciała, uspokoiły układ nerwowy i pozwoliły wrócić do zaangażowania społecznego.
Tak właśnie działa wyregulowany ukłąd nerwowy – reaguje adekwatnie do zastanej sytuacji. Natomiast kiedy znajdziemy się w bezpiecznym środowisku, to potrafi sam się wyregulować, na przykład za pomocą drżeń neurogenicznych i powrócić do zaangażowania społecznego.
Niestety coraz częściej zdarza się, że żyjąc wśród wielu boźdźców, w wiecznej aktywności, kulcie przepracowania, nie ma miejsca na relaks, odpuszczenie i pozwolenie sobie na zaangażowanie społeczne. Wówczas albo żyjemy na ciągłym odcięciu/autopilocie lub na ciągłym standby, w pobudzeniu lub oczekiwaniu na niebezpieczeńtswo. Choć najczęściej spotykam się w gabinecie z połączeniem tych dwóch sytuacji.
Przy takim zablokowanym układzie nerwowym trudno samemu się wyregulować, dać sobie na tyle poczucia bezpieczeństwa, żeby wrócić do zaangażowania społecznego. Wówczas potrzebujemy drugiego, wyregulowanego układu nerwowego obok, w którego towarzystwie możemy poczuć się bezpiecznie. To sprawi, że możliwe będzie wyciszenie oraz przy dłuższej pracy, wyregulowanie układu nerwowego, żeby znów mógł działać adekwatnie do sytuacji.
I to jest dokładnie to, czym zajmuję się na co dzień w pracy – wspieraniem w regulacji układu nerwowego. Jeśli chcesz sprawdzić jak to działo, to zapraszam Cię na sesje TRE® oraz kurs online Odstresuj się, który zaczynamy już 18.09.2023r.